sobota, 15 czerwca 2013

Karmienie dziecka i mój największy błąd wychowawczy

Rola matki to rola mojego życia i poświęciłam sporo czasu na przygotowanie się do niej - mam tu na myśli nie tylko na wiek (rodziłam przed 30.) ale i wykształcenie (pedagogiczne). Szybko jednak okazało się, że doświadczenie życiowe i edukacja na studiach to mało by zgłębić wszystkie tajniki rodzicielstwa.

A teraz przyznaję jak na spowiedzi: Za swój największy błąd w wychowaniu dziecka uważam postępowanie w karmieniu córki, a dokładnie, przestrzeganie tabelek żywieniowych.

 
 http://www.sxc.hu/photo/573037



Nie chcę tu absolutnie krytykować tabelek, które mają stanowić wytyczne dla matek, ale w naszym przypadku ich przestrzeganie nie do końca zdało egzamin. 

Kiedy córka była bardzo mała chętnie próbowała nowych smaków. Stojąc na straży wytycznych dietetyków, próbowałam ochronić córkę przed ich możliwie alergicznym działaniem i nowe pokarmy podawałam zgodnie z tabelami. Teraz jednak uważam, że był to błąd. Jeśli dziecko ma ochotę na próbowanie nowych smaków powinno mieć taką możliwość, przy czym należy oczywiście obserwować czy występuje u malucha reakcja alergiczna.

Mam wrażenie, że zbyt mocne przestrzeganie tego, co dziecku wolno, a czego nie, zabiło w małej chęć smakowania nowych rzeczy. W konsekwencji nasze menu owocowe ogranicza się do jabłka, banana i pomarańczy oraz soków przecierowych a menu warzywne to ziemniaki, przetarte pomidory i marchew oraz warzywa ukryte skrzętnie w sosach i zupach, co przypomina bardziej menu rocznego dziecka niż energicznej trzylatki. 

Być może to, co uważam za błąd wychowawczy, jest po prostu etapem przejściowym w indywidualnym rozwoju mojego dziecka (osobowości, charakteru, potrzeb). Niemniej, przy kolejnym dziecku, pozostawię sobie i dziecku więcej swobody w zakresie tego, co dziecku wolno jeść a czego nie. 
Nie ustaję w staraniach by zachęcić córkę do smakowania potraw nieznanych, ale sądząc po jej nieustępliwości, na efekty przyjdzie mi długo czekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz