Święto pracy wykorzystałam na małe porządki. Nie zajęły mi one więcej niż pół godziny, ale dowiedziałam się ciekawych rzeczy o zawartości mojej szuflady z przyprawami.
Że porządki należy i warto robić nikogo nie trzeba przekonywać, ale są takie miejsca, które skazane są na wieczny bałagan. Jedno z takich miejsc to moja szuflada z przyprawami i innymi rzeczami w torebkach. Raz na jakiś czas biorę się za porządki w mojej szufladzie. Efekt zawsze mnie oszałamia, bo poza efektem wizualnym zawsze okazuje się, że mam wszystkiego w nadmiarze. Tym razem miałam m.in. 6 opakować kwasku cytrynowego, 4 opakowania proszku do pieczenia i tyle samo cukru waniliowego oraz całą masę sosów sałatkowych. A w ogóle to wiecie, że cukier waniliowy to tak naprawdę zwykle cukier wanilinowy? - ale o tym innym razem. Oto efekt mojej pracy.
Jak ja lubię, jak wszystko jest posprzątane, ale ostatnio kompletnie nie mam na to czasu
OdpowiedzUsuńTym bardziej warto takie momenty uwieczniać co niniejszym zrobiłam :)
OdpowiedzUsuńja przechowuje przyprawy w szafce `górnej` :) podręczne w koszyku takim kwadratowym małym z IKEA, a takie rzadziej używane w pudełku po dziecinnych butach :) pasuje akurat wymiarem :)) - odezwała się perfekcyjna pani domu :))))
OdpowiedzUsuńJa lubię mieć wszystko w jednym miejscu, bo ciągle wydaje mi się, że czegoś mi brakuje, więc dokupuję. Potem okazuje się (jak na załączonym obrazku), że wiele przypraw mam w nadmiarze.
OdpowiedzUsuńsuper wpis, chętnie poczytam więcej :)
OdpowiedzUsuń